Pierwotnie chciałem zacząć od analizy sytuacji finansowej ZGK i przejść do swoich uwag na temat systemu redukcji emisji CO₂, ale zacznę od tej drugiej kwestii.
Jakiś czas temu ukazał się raport European Council on Foreign Relations zatytułowany „A New Political Map: Getting the European Parliament Election Right” („Nowa mapa polityczna: ku odpowiedniemu wynikowi wyborów do PE”). Jak pokazuje tytuł miało to miejsce przed wyborami do PE i dotyczyło tego, żeby te wybory poszły dla strony liberalno-lewicowej tak, jak ona oczekuje. W badaniu zadano kilka pytań. Jedno z nich dotyczyło uzyskania tzw. “neutralności klimatycznej” i związanych z nią kosztów. Respondentom dano wybór – co wolą: redukcję emisji CO₂ kosztem wyższych rachunków za energię czy niższe rachunki kosztem niespełnienia celów redukcji emisji. Pierwszą opcję (wyższe koszty) wybrało tylko 25% osób, 18% wskazało odpowiedź “ani to, ani to”, a aż 41% wybrało niższe rachunki. Tylko w Szwecji i Portugalii więcej osób wybrało redukcję CO₂. W Polsce stosunek odpowiedzi wyniósł do 20 do 48 proc., w Niemczech – 21 do 50 proc., w Grecji – 18 do 49 proc. za niższymi rachunkami kosztem “ratowania planety”. Komentarz nasuwa się sam – w większości państw UE ludzie nie godzą się na ponoszenie kosztów realizacji “celów klimatycznych” poprzez płacenie wyższych cen za energię/ciepło.
Ostatnie dni przyniosły też ciekawe badanie już z polskiego podwórka. CBOS podał, że za osiągnięciem “neutralności klimatycznej” do 2050 roku lub wcześniej opowiada się dziś 25% respondentów co oznacza spadek o połowę w 3 lata. W 2021 r. było to 48 proc., w 2023 – 38 proc. Rośnie za to (z 43% w 2021 r. do 68% obecnie) grono tych, którzy uważają, że Polska powinna osiągać cele klimatyczne we własnym tempie, nawet jeśli będzie to oznaczało, że nie zrealizuje ich do 2050 roku.



Co pokazują te wyniki? Do ludzi zaczyna stopniowo docierać, że ograniczenie emisji CO₂ niesie za sobą wymierne koszty dla ich prywatnych budżetów. Wszyscy ponosimy wyższe koszty zakupu prądu, ciepła, ogrzewania wody. Państwa na skutek polityki prowadzonej przez UE muszą się zadłużać oferując różne “tarcze”, które mogą wyłącznie chwilowo ulżyć obywatelom. W końcu większość polityków ma tu perspektywę wyłącznie do następnych wyborów – après nous, le déluge*.
Wróćmy do ZGK. Od momentu połączenia z ZEC spółka generuję stratę. Firma podaje w sprawozdaniu z działalności za rok 2023 wynik na poszczególnych działalnościach (woda i ścieki, ciepłownictwo, gospodarka odpadami, roboty drogowe, komunikacja miejska, najem i dzierżawa). Jak wyglądają te wyniki za lata 2021-2023 zobaczycie na załączonych zdjęciach. W dziale ciepłownictwo strata wyniosła 2,5 mln PLN w roku 2021; w roku 2022 już 4,7 mln PLN. W roku 2023 strata wyniosła “tylko” 0,98 mln PLN. Spółka otwarcie przyznaje, że na wynik finansowy wpływa w znacznej mierze koszt zakupu uprawnień do emisji CO₂. W roku 2022 spółka wydał na ten cel 7,49 mln PLN, w roku 2023 “tylko” 4,8 mln PLN; firma musi się zadłużać (brać kredyt) by kupować prawa do emisji. Gdyby te pozycje wyrzucić w wyniku (zakładając, że system praw do emisji nie istnieje) zarówno w roku 2022, jak i 2023 firma miałaby zysk. Spółce nie pomaga nawet zwiększanie przychodów poprzez pozyskiwanie nowych kontraktów na odbiór odpadów z sąsiednich miejscowości i gmin.



Wiecie co się dzieje z prawami do emisji CO₂ po tym jak ZGK je kupi? Podlegają “umorzeniu”, rozliczeniu – jak mówią fachowcy. Mówiąc prostym językiem – firma musi to coś kupić a potem… rozliczyć. Koszty zaś ponosicie Wy, drodzy mieszkańcy, za każdym razem gdy odkręcacie kurek z ciepłą wodą lub zwiększacie temperaturę grzejnika. Cały ten system miał w zamierzeniu sprzyjać inwestycjom w “czystą energię”. Skutek jest jednak odwrotny do założonego. Firmy są pozbawiane kapitału na zakup technologii emitujących mniej zanieczyszczeń; często na kredyt muszą za to nabywać certyfikaty CO₂. Z kolei państwa otrzymują pewne ilości “darmowych” praw do emisji CO₂. Część przekazują firmom takim, jak nasz ZEC/ZGK, resztę sprzedają na giełdzie a pieniądze “rozpływają się” w budżecie. To się jednak skończy, bo stopniowo zmniejszane są ilości tych bezpłatnych uprawnień – ZGK będzie musiał kupować ich więcej, to zaś oznacza mniej pieniędzy na niezbędne inwestycje lub dalszy wzrost zadłużenia. Cena uprawnień do emisji CO₂ rośnie. Jak to wpłynie na cenę ciepła i wynik spółki? Odpowiedź nasuwa się sama – będzie drożej, wynik będzie się pogarszał. W Polsce są już ciepłownie, w których koszt zakupu praw do emisji w danym roku jest wyższy niż koszt zakupu paliwa do produkcji ciepła (np. węgla, biomasy). Naszemu ZGK może nie pomóc instalacja kolejnych kotłów na gaz; jego ceny również rosną, wiemy już, że cena wzrośnie skokowo o kilkadziesiąt procent w drugiej połowie roku. Poza tym gaz też nie jest już “eko” od kiedy Niemcom “pękły” rury na dnie Bałtyku.



Cały ten system nie ma nic wspólnego z dbaniem o środowisko. Został całkowicie sztucznie stworzony przez euro-biurokratów. Prawa do emisji stały się przedmiotem spekulacyjnego obrotu. Wpływa jednak bardzo realnie na nasze portfele, bo rynek cen energii jest regulowany (taryfy podlegają zatwierdzeniu przez regulatorów), a rynek ceny uprawnień już nie.
* po nas choćby potop
Regulamin Komentowania* Odpowiedzialność: Każdy użytkownik ponosi pełną odpowiedzialność za treść swoich komentarzy. Autor bloga nie odpowiada za komentarze zamieszczane przez użytkowników.* Szacunek i kultura: Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Komentarze obraźliwe, wulgarne lub naruszające prawa innych osób będą usuwane.* Zakaz spamowania: Niedozwolone jest zamieszczanie komentarzy zawierających spam, reklamy lub linki prowadzące do niebezpiecznych stron.* Tematyka: Komentarze powinny odnosić się do tematyki wpisu. Komentarze niezwiązane z tematem mogą zostać usunięte.* Moderacja: Autor bloga zastrzega sobie prawo do moderacji, edycji lub usuwania komentarzy, które naruszają zasady regulaminu.* Dodając komentarz, akceptujesz powyższe zasady.