Kontenery nie są rozwiązaniem. To kosztowna ucieczka od odpowiedzialności
W obliczu narastającego problemu zaległości czynszowych w mieszkaniach komunalnych i socjalnych, samorząd Ostrowi Mazowieckiej zaproponował rozwiązanie: przeniesienie „notorycznych dłużników” do tymczasowych lokali socjalnych. W praktyce chodzi o postawienie kontenerów mieszkalnych w wybranej z pięciu lokalizacji. Brzmi jak decyzja techniczna. Ale jej skutki są głębokie, długoterminowe i bardzo kosztowne – zarówno finansowo, jak i społecznie.
W oficjalnej informacji podano kwotę zaległości – ok. 500 tysięcy złotych. To bez wątpienia duża suma. Jednak propozycja, by odpowiedzią na ten dług było tworzenie nowych miejsc do życia w formie kontenerów, powinna skłonić nas do znacznie głębszej refleksji.
Ile naprawdę kosztuje “tanie” rozwiązanie?
Postawienie kontenera mieszkalnego nie jest ani proste, ani tanie. Na podstawie doświadczeń innych gmin w Polsce oraz danych z przetargów i raportów społecznych, można oszacować:
- Zakup nowego kontenera mieszkalnego (o minimalnych standardach, z łazienką i aneksem kuchennym) to wydatek rzędu 120–180 tys. zł za sztukę.
- Do tego dochodzą:
- koszty przyłączy (woda, kanalizacja, prąd, gaz – jeśli dostępny) – często od 20 do 50 tys. zł za kontener,
- zagospodarowanie terenu, ogrodzenia, chodniki, systemy bezpieczeństwa,
- utrzymanie i serwis – ogrzewanie, prąd, woda, wywóz śmieci, monitoring – bo przecież lokator za to dalej nie będzie płacił.
Szacunkowo, dla np. 1 kontenera mieszkalnego, miasto musiałoby wydać od 150 do 200 tysięcy złotych na start, a późniejsze koszty rocznego utrzymania sięgałyby 20–30 tysięcy zł rocznie, w zależności od liczby lokatorów i warunków eksploatacyjnych.
I to wszystko – by „rozwiązać” problem 500 tys. zł zadłużenia.
Oczywiście to wycena przykładowa, wierzymy, że u nas będzie taniej, a nawet tanio, ale czy miasto zaprezentowało nam kalkulację i finalnie przedstawiło: ten projekt będzie finalnie kosztował … za lokatora?
Koszt kontenera to dopiero początek
Wbrew pozorom, kontenery nie są rozwiązaniem jednorazowym. To inwestycja, która sama w sobie generuje problemy:
- Ogrzewanie kontenerów zimą wymaga dużych nakładów – ogrzewanie elektryczne, ciepła woda – też na prąd,
- Latem panuje w nich duchota – często trzeba inwestować w dodatkową wentylację lub klimatyzację,
- Infrastruktura wokół kontenerów musi być stworzona od zera – na czymś musi to stać, jakiś chodnik, parking na auto ;).
Innymi słowy: miasto tworzy nowe osiedle problemu, zamiast inwestować w rozwiązanie przyczyn zadłużenia.
Przyzwoitość nie powinna być luksusem
Za każdą zaległością czynszową stoi czyjś dramat. Samotna matka, która nie wyrabia się z opłatami. Starszy człowiek, którego emerytura ledwo wystarcza na leki. Osoba uzależniona, której nikt nigdy nie podał ręki. Brak pracy z różnych przyczyn. Wielu z tych ludzi nie jest w stanie samodzielnie wyjść z kryzysu mieszkaniowego. A część robi to świadomie i pasożytuje na Państwie.
Ale czy ich „ukaraniem” powinno być przeniesienie do kontenera?
Czy naprawdę jako społeczność lokalna chcemy powiedzieć: „twoje miejsce jest na obrzeżach, za ogrodzeniem, bo nie umiesz zapłacić czynszu”?
Gdzie jest granica między zarządzaniem budżetem a odczłowieczeniem mieszkańców?
No i sedno sprawy dla Ostrowiaków – komu i gdzie pod nos podrzucimy ten „problem”?
Czy naprawdę niczego nie da się zrobić inaczej?
Zamiast wydawać setki tysięcy na kontenery, można byłoby:
- uruchomić program oddłużeniowy – oparty o pracę społeczną, odpracowanie długu, mediacje z pomocą MOPS-u,
- stworzyć fundusz zapobiegający eksmisjom, z którego mogliby korzystać najubożsi – pod warunkiem podpisania kontraktu socjalnego,
- zatrudnić asystentów mieszkańców, którzy wspieraliby rodziny w nauce budżetowania, utrzymaniu porządku, pisaniu wniosków o pomoc,
- przeznaczyć środki na termomodernizację i remonty mieszkań komunalnych, by podnieść ich standard i ograniczyć koszty życia lokatorów, zmniejszyć metraż mieszkań.
Wszystko to dałoby efekt trwały, a nie doraźny. I co ważne – kosztowałoby mniej niż budowa i eksploatacja kontenerów. Ten temat wymaga dyskusji, a nie pomysłów „z kapelusza”.
Nie liczy się tylko rachunek. Liczy się, co z nim zrobimy
Jeśli problem zaległości czynszowych kosztuje miasto 500 tysięcy złotych – to miejmy odwagę powiedzieć, że kontenery też będą kosztować – generować koszty mediów i to nie rozwiąże problemu. A do tego – stworzą poczucie wykluczenia, gettoizacji i napięcia społecznego, które będzie się ciągnąć latami.
To nie jest rozwiązanie. To jest odsunięcie problemu z widoku, przy jednoczesnym wygenerowaniu kosztów finansowych i moralnych, które będą rosły – mamy XXI wiek.
Podsumowanie: stać nas na więcej niż kontenery
To jest spór o lokalizację. To jest spór o to, kto mieszka obok kogo. To jest spór o to, czy samorząd ma obowiązek działać z głową i sercem – czy tylko z kalkulatorem w ręku.
Budowanie kontenerów dla osób zadłużonych to drogie, nieefektywne i społecznie niebezpieczne rozwiązanie, które generuje więcej problemów niż rozwiązuje.
Jeśli naprawdę zależy nam na przyszłości miasta, jeśli martwimy się odpływem mieszkańców i spadkiem jakości życia – to nie idźmy drogą tanich symboli i kosztownych błędów. Wybierzmy drogę mądrego, systemowego wsparcia, które łączy, nie dzieli.
A teraz zapałka do kanistra z benzyną – lista miejsc w których mogą powstać lokale tymczasowe w Ostrowi Mazowieckiej:
- Lubiejewska 141
- Prusa 59
- Różańska 12
- Sikorskiego 151
- Taczanowskiego 5-9a

