Przejdź do treści

Mikołajki – święto, które mówi o nas więcej, niż myślimy

6 grudnia od lat budzi w nas to samo dziecięce dreszczykowate oczekiwanie: czy coś znajdziemy pod poduszką? Czy św. Mikołaj pamiętał? Mikołajki są jednym z tych świąt, które przetrwały epoki, ustroje i mody, a jednak nadal mają w sobie coś szczerze ciepłego. Kiedy jednak przyjrzymy im się bliżej, okazuje się, że mówią nie tylko o prezentach i słodyczach, ale o naszej kulturze, wierze i narodowej tożsamości.

Geneza zapomniana, ale wciąż żywa

W dzisiejszej gonitwie zakupowej łatwo zapomnieć, że u podstaw Mikołajek stoi św. Mikołaj z Miry – postać historyczna, chrześcijański biskup żyjący w IV wieku. Człowiek, który pomagał po cichu, nie szukał rozgłosu, a dobro stawiał ponad wszystko. To on stał się archetypem darczyńcy, opiekuna dzieci i patrona ubogich.

Jego legenda rozlała się po całej Europie, torując sobie drogę również do Polski. I tak narodziły się Mikołajki – święto, które od wieków przypomina nam, że wartość prezentu nie tkwi w jego cenie, ale w intencji.

Mikołajki a chrześcijańska tożsamość

Choć współczesny świat lubi wszystko „odreligijniać”, nie da się ukryć: Mikołajki mają głęboko chrześcijańskie korzenie. Oparte są na idei miłosierdzia, solidarności z potrzebującymi i radosnego oczekiwania na Boże Narodzenie. To nie jest tylko zwyczaj z obszaru folkloru – to fragment większej duchowej historii Europy.

Ta symbolika jest wciąż żywa. Pomoc charytatywna, klasowe loterie prezentów, akcje dla domów dziecka – wszystko to jest echem wartości, które w Kościele istniały od wieków. Mikołajki nie są więc tylko zabawą. Są przypomnieniem o tym, co łączy nas jako wspólnotę.

Polska tradycja – domowa, ciepła i… swojska

Polska wersja Mikołajek różni się od tej znanej z reklam Coca-Coli. W naszej kulturze św. Mikołaj przez wieki pojawiał się w stroju biskupim, z pastorałem i mitrą, a nie czerwonym kubraczkiem. Prezenty znajdowano głównie pod poduszką, nie pod choinką. I co ważne – obdarowywanie nie było przesadnie wystawne. Najcenniejsze były drobne upominki, czasem własnoręcznie przygotowane.

To święto, które organicznie wpisało się w polską obyczajowość – rodzinne, spokojne, oparte na relacji, a nie na spektaklu.

A teraz – Halloween. Zupełnie inna historia

Image

Halloween, które coraz śmielej rozgaszcza się w polskim kalendarzu, ma zupełnie inną drogę. Jego współczesna forma przyszła do nas z amerykańskiej popkultury – wraz z dyniami, kostiumami, plastikowymi dekoracjami i nastawieniem na zabawę.

Nie jest to święto złe – jest po prostu inne. Nie ma zakorzenienia w naszym dziedzictwie, nie nosi w sobie lokalnych wartości, nie odwołuje się do naszej historii. Jest elementem globalnej kultury masowej, łatwo przyswajalnym, bo widowiskowym.

Można powiedzieć, że Halloween to importowany produkt kulturowy – atrakcyjny, ale niekoniecznie odzwierciedlający to, kim jesteśmy.

Mikołajki vs. Halloween: starcie symboli

Mikołajki to święto zrodzone tu, na naszym kontynencie i w naszej duchowej tradycji. Halloween zaś jest popkulturowym dodatkiem, który może bawić, ale nie buduje korzeni.
Dlatego zestawienie tych dwóch tradycji tak mocno uwypukla, co dla nas naturalne, a co zapożyczone.

  • Mikołajki łączą – wokół wartości, historii, rodzinnych rytuałów.
  • Halloween bawi, ale nie integruje.
  • Mikołajki wynikają z chrześcijańskiej narracji, która w Polsce kształtowała kulturę przez tysiąc lat.
  • Halloween wynika z globalnej kultury konsumpcyjnej, która nie potrzebuje kontekstu, bo ma działać wszędzie tak samo.

To nie spór o to, co jest „lepsze”. To spór o to, co jest nasze.

Czy Halloween zagraża tożsamości narodowej?

Nie musi. Ale może – jeśli zaczniemy traktować je jako coś ważniejszego niż własne tradycje.
Globalizacja działa jak rzeka: jeśli nie dbamy o swoje brzegi, wszystko się rozpływa.

Mikołajki pozwalają nam stać nogami na własnym gruncie. Przypominają, że kultura to nie tylko zabawa, ale również pamięć, symbolika i ciągłość. Są pięknym przykładem święta, które wciąż niesie wartości – w czasach, gdy wiele zwyczajów spłyca się do marketingowych haseł.

Na koniec – pytanie do nas samych

Kiedy 6 grudnia wkładamy dzieciom drobiazgi pod poduszki, robimy coś więcej niż tylko spełnianie tradycji. W pewien sposób mówimy: wiemy, kim jesteśmy i skąd to święto się wzięło.

Halloween może się w tej przestrzeni pojawić, ale Mikołajki – to już część naszego kulturowego DNA. I warto o tym pamiętać, zanim kolejna fala globalnych trendów przykryje nam to, co najcenniejsze: własną opowieść.