Przejdź do treści

Niepodległość nie jest na wieczność

11 listopada. Święto Niepodległości. Dzień, w którym Polska zmartwychwstała po 123 latach niewoli.
Ale czy my jeszcze rozumiemy, co to naprawdę znaczy? Czy czujemy ciężar tej daty, czy tylko robimy sobie wolne, wieszamy flagę i odhaczamy kolejny długi weekend?

Niepodległość nie jest prezentem. To zobowiązanie.
To coś, co trzeba codziennie pielęgnować, bronić, a czasem – gdy przyjdzie godzina próby – oddać za to życie.
Jeśli dziś śpimy spokojnie, to tylko dlatego, że ktoś kiedyś nie spał wcale.

Wolność nie jest gwarantowana

Wielu z nas żyje, jakby wolność była wieczna. Jakby ktoś zapisał ją w konstytucji atramentem nie do zmazania.
Jakby Unia Europejska miała być tarczą, która ochroni nas przed wszystkim. Naiwność.
Unia coraz bardziej przypomina projekt marzący o jednym państwie, jednej fladze, jednym hymnie.
„Oda do radości” brzmi pięknie, ale to sen o Europie bez narodów – marzenie dawnych komunistów, tylko w nowym opakowaniu – garniturach i Euro na fladze.

My, Polacy, już byliśmy częścią „większych organizmów”. Zawsze kończyło się tak samo: utratą głosu, godności, granic i tożsamości.
Nie dajmy się znowu wciągnąć w iluzję wspólnoty, która w praktyce oznacza podległość.

Między Niemcami a Rosją – wciąż ten sam los

Leżymy pomiędzy Niemcami a Rosją – dwoma państwami, które od zawsze budowały swoje imperia naszym kosztem.
Niemcy – ekonomicznie i politycznie, Rosja – brutalnie, zbrojnie, cynicznie.
Oba te narody mają w DNA przekonanie, że Polska to nie partner, lecz przeszkoda lub bufor.
I wciąż, mimo historii, nie brakuje u nas takich, którzy im wierzą, podlizują się, udają, że „to już nie te czasy”.

To te same czasy, tylko inaczej ubrane.

„Jak wojna – to wyjadę do Hiszpanii”

I tu dochodzimy do sedna.
Bo kiedy dziś słyszę ludzi mówiących: „Jak będzie wojna, to wyjadę do Hiszpanii, nie będę walczyć za polityków” – to po prostu mnie trafia.
To nie są Polacy. To tchórze. To wygodni konsumenci, którzy chcą korzystać z tego kraju, ale nie chcą za niego nic dać.
Nie rozumieją, że Polska to nie rząd, nie partia, nie prezydent.
Polska to my.
Każdy, kto tu żyje, pracuje, mówi po polsku, wychowuje dzieci, dba o ten skrawek ziemi.

I jeśli ty nie staniesz w obronie swojego domu, domu sąsiada, to już nikt nie stanie.
Bo niepodległość ginie właśnie wtedy, gdy większość mówi: „to nie moja sprawa”.

Elity, które uciekają, to nie elity

Nie lepsi są ci u góry – władze, które mogą spakować się pierwszego dnia wojny, bo „prawo pozwala”.
Tacy ludzie nie są elitą, tylko tchórzami w krawatach.
Niech pamiętają Starzyńskiego – prezydenta Warszawy, który nie uciekł, choć mógł.
Został, bo rozumiał, że przywódca nie opuszcza miasta, gdy ono płonie.
Dziś brakuje takich ludzi. Zastąpili ich kalkulanci od PR-u i sondaży.

Niepodległość wymaga charakteru

Niepodległość nie potrzebuje wielkich słów. Potrzebuje ludzi z kręgosłupem.
Tych, którzy nie wstydzą się polskości, nie kłamią, nie sprzedają się za granty, nie klękają przed obcymi ambasadami.
Bo jeśli my sami nie będziemy strzec tej wolności – nikt tego nie zrobi.

Historia nas tego nauczyła, tylko my coraz mniej chcemy się uczyć.

Apel

Polacy – nie wierzcie w gadkę, że patriotyzm to obciach, że flaga to kicz, że Polska to tylko „miejsce urodzenia”.
Nie dajcie sobie wmówić, że lepiej uciec, niż się bronić. Nie dajcie sobie wmówić, że trzeba się bronić tylko od Wisły na zachód.
Bo jak wy uciekniecie – to kto zostanie ?
Jak wy nie staniecie w obronie naszego kraju – to kto stanie? NATO, Unia, USA ? Kto nam wywalczył niepodległość w 1918 ? My sami, Polacy wydarliśmy ją płacąc litrami krwi straconymi w czasie powstań, marszu Napoleona czy I Wojny Światowej.

Niepodległość to nie jest pomnik, który stoi sam z siebie. To płomień, który trzeba podtrzymywać.
Każdego dnia. Każdym wyborem.

11 listopada to nie święto z kalendarza. To przypomnienie, że wolność zawsze ma swoją cenę – nierzadko najwyższą.
A jeśli dziś nie jesteś gotów jej bronić – to znaczy, że już ją oddałeś.


Felieton autorski — pisany bez poprawności, z wiarą, że Polska to coś więcej niż logo na paszporcie. Dla tych, którzy jeszcze wiedzą, co znaczy Bóg, Honor, Ojczyzna.