Długo się zastanawiałem, czy ten tekst w ogóle powstanie. Myślę jednak, że warto poruszyć problem, który zapewne wiele osób dostrzega, ale z jakiegoś powodu o tym nie mówimy.
Temat seksualizacji nieletnich i zbyt łatwego dostępu do treści o charakterze seksualnym falami pojawia się publicznej debacie. Ostatnio za sprawą planowanych zmian w programie nauczania szkół czy zbiórki podpisów pod obywatelskim projektem „Stop narkotykowi pornografii”. Chyba nikogo w tym miejscu nie trzeba przekonywać jak opłakane skutki ma konsumpcja treści o charakterze pornograficznym/seksualnym szczególnie dla najmłodszych. Skuteczne zablokowanie dostępu do tego typu treści powinno być elementem troski o dzieci i młodzież.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Jeden z lokalnych portali w sekcji ogłoszeń regularnie pozwala na publikowanie treści, które chyba nigdy nie powinny się tam znaleźć. Całymi seriami pojawiają się tam „ogłoszenia” dla poszukiwaczy „przygód”. Ogłoszenia opatrzone są zdjęciami, których raczej byśmy dzieciom nie pokazywali. Przeczytać je może każdy, bo żadnego ograniczenia w dostępie do nich nie ma.



Obok pojawiają się normalne ogłoszenia: o sprzedaży różnych rzeczy, oferty firm, ktoś szuka pracy, ktoś pracę oferuje, itd. A pomiędzy treści dla dorosłych pokazujące seks jako kolejny „towar” do kupienia.
Możecie powiedzieć – nie twój portal to co się martwisz? Niby tak, ale czy to naprawdę tak trudno zapanować nad tym, co jest publikowane w ogłoszeniach? Szanuję swobodę prowadzenia działalności gospodarczej i nikogo nie będę pouczał jak to robić. Jednak są jakieś normy społeczne, nawet jeśli nie prawne, których przestrzeganie leży w szeroko rozumianym interesie społecznym. Myślę, że tak jest w tym przypadku.


