Czy naprawdę wiemy, ile ta inwestycja będzie nas kosztować?
Ostatnia sesja Rady Miasta Ostrów Mazowiecka znów pokazała, jak gorącym tematem jest planowana budowa restauracji znanej sieci przy trasie S8. Spór skupia się głównie wokół lokalizacji, organizacji ruchu i formalności planistycznych i jak to w Ostrowi – „czyja to działka”. Padają argumenty o „miejscach pracy”, o „rozwoju miasta”, o „działkach usługowych” i o tym, że „większość mieszkańców jest za, a z komentarzy to jeszcze więcej przeciw”.
Ale… czy ktoś w tej dyskusji zadał kluczowe pytanie:
Jakie będą realne zyski i straty dla lokalnych przedsiębiorców – właścicieli przydrożnych barów, kebabów, rodzinnych restauracji czy małych lokali gastronomicznych z miasta i gminy Ostrów Mazowiecka po powstaniu tego lokalu ?
Nikt nie mówi o tym, że pojawienie się dużej sieciowej restauracji w bezpośrednim sąsiedztwie może być realnym zagrożeniem ekonomicznym dla wielu lokalnych firm, które nie mają zaplecza finansowego, logistycznego ani marketingowego, by konkurować z globalnym brandem.
Nikt nie analizuje, ile miejsc pracy lokalny biznes może stracić, gdy klienci przesiądą się na „łatwiejsze, znane i dostępne z drogi” rozwiązania.
Czy miasto – jako wspólnota mieszkańców, nie tylko urzędów – powinno patrzeć tylko na wpływy z inwestycji i miejsca pracy „na papierze”, czy również na długofalowy wpływ na lokalny rynek gastronomiczny?
Czy nie warto byłoby wreszcie rozpocząć poważnej rozmowy o równych warunkach konkurencji, o prawdziwym rozwoju miasta.
Bo może zamiast pytać tylko:
„Czy chcesz, żeby restauracja powstała?”,
powinniśmy też zapytać:
„Czy chcesz, żeby po jej powstaniu przestały istnieć Twoje ulubione lokalne bary, kebaby czy pizzerie, w których pracują ludzie z sąsiedztwa?”
Bądźmy lokalnymi patriotami – niech te kilka złotych zostanie tu w Kraju, tu u naszego sąsiada, a nie poleci na konto w raju podatkowym obcej korporacji.
No chyba że mamy być dalej tylko „kolonią” jak w latach 90-tych…

